Выбери любимый жанр

Вы читаете книгу


Шекспир Уильям - Sanety Sanety

Выбрать книгу по жанру

Фантастика и фэнтези

Детективы и триллеры

Проза

Любовные романы

Приключения

Детские

Поэзия и драматургия

Старинная литература

Научно-образовательная

Компьютеры и интернет

Справочная литература

Документальная литература

Религия и духовность

Юмор

Дом и семья

Деловая литература

Жанр не определен

Техника

Прочее

Драматургия

Фольклор

Военное дело

Последние комментарии
оксана2018-11-27
Вообще, я больше люблю новинки литератур
К книге
Professor2018-11-27
Очень понравилась книга. Рекомендую!
К книге
Vera.Li2016-02-21
Миленько и простенько, без всяких интриг
К книге
ст.ст.2018-05-15
 И что это было?
К книге
Наталья222018-11-27
Сюжет захватывающий. Все-таки читать кни
К книге

Sanety - Шекспир Уильям - Страница 12


12
Изменить размер шрифта:

108

Što b ja ŭ pamiaci ludskoj znajšoŭ

Nie skarystanaje tabie na chvału?

Što novaje skazaŭ by pra luboŭ,

Kab i ciabie najlepiej prasłaŭlała?

Ničoha, peŭna! Jak u dniach byłych,

Kali my tolki strelisia z taboju,

«Lubi-maja» — hučyć z radkoŭ maich

Na novy ład malitvaju staroju.

Luboŭ adviečnuju i novuju prytym

Nie skryŭdzić čas i nie zakryje pyłam, —

Listom papiery stanie jon rudym,

Kab zapisy na im svaje rabiła.

Što nam luboŭ dała u pieršy raz,

Žyć budzie viečna, navat i biez nas.

109

Ty nie kažy, što serca ŭ paniaviercy,

Choć zmienšyŭsia ahoń, napeŭna, ŭ im.

Maja duša ŭ tvaim bytuje sercy,

Z im razłučycca — jak z saboj samim.

Kachannia dom! Pasla ŭsich vandravanniaŭ

Takim, jak byŭ, stračajusia z taboj,

Kab hańby sled pry pieršym ža spatkanni

Admyć svajoj haračaju slazoj.

Choć, jak usie, i ja z kryvi i płoci,

Ale nie vier nikoli tym usim,

Što moh by ja svajo sumlennie zbłocić

I nie viarnucca da ciabie zusim.

Na sviecie radasć mnie adna ty, cviecie?

Što biez ciabie mnie ŭ tym prastornym sviecie?

110

Na žal vialiki, heta nie mana!

Błukaŭ ja skroź, dzie varta i nie varta

I stała mnie, jak błazniuku, cana,

Sama luboŭ mnie stała niby žartam.

Papraŭdzie, tak: ja kryva, ŭpierakos

Hladzieŭ na ŭsio, što dobraha byvaje.

Dy los mianie praz chiby ŭsie pranios,

Ty znoŭ mnie lubaj stała, darahaja.

Ja ni hrachoŭ, ni praŭdy nie taju,

Niachaj spakusa serca nie tryvožyć.

Siabie naviek tabie ja addaju,

A boh kachannia chaj mnie dapamoža, —

Kab prytuliła da svaich hrudziej,

Kab nieba stała dla mianie bližej.

111

Ja zhodzien z tym, što dola mnie nie maci.

Jana na mnie pastaviła piačać:

Prymusiła ciažkoj štodzionnaj pracaj

Dla isnavannia srodki zarablać.

Jak farbavalščyk sam afarbavany,

Taksama ja adznačan ramiastvom.

Kamu pašana, a kamu zahana

Adnym i tym ža vybita klajmom.

Ty pamažy pazbycca mnie chvaroby.

Ja vocat vypju, ŭsio, što skažaš ty.

Ja nie admoŭlusia, aby dapamahło by,

Ad samaj najharčejšaj harkaty.

Maja lubimaja! Najlepšaj rady

Ja dačakaŭsia b ad tvajoj spahady!

112

Tvaja spahada i zamiłavannie

Prykryjuć sled haniebnaha klajma.

Mnie abyjakavym ckavannie stanie,

Pakul sa mnoju budzieš ty sama.

Tvaje pachvały ci tvaje dakory

Mnie pryniasuć patolu abo žal.

Ty dla mianie adna va ŭsim prastory,

Ja pry tabie, jak zakavany ŭ stal.

Ja ad siabie adkinuŭ tak daloka

Ŭsio, što lislivasć ci chłusnia viadzie,

Kab ich i sledu nie było navokał,

Kab ich nie bačyć, nie pačuć nidzie.

Panuješ ty adna ŭ mianie na sercy,

Mnie biez ciabie ŭsio niežyvym zdajecca.

113

Pasla razłuki — zrok moj staŭ u sercy,

A vočy byccam jak čužyja mnie.

I ŭsio, što moža mnie ciapier sustrecca,

Mianie nieraspaznanym abminie.

Niby viduščy i slapy nibyta,

Hladzić na sviet zbiantežany pahlad,

Zabyty kvietki, ptuški ŭsie zabyty,

A uva ŭsim tvoj vobraz vinavat.

Jakija b dzie ja rečy ni pabačyŭ, —

Usio z tvajoj nitujucca krasoj.

Varona krača, hałubok zapłača,

Zastohnie mora — ŭsiudy vobraz tvoj!

Taboju poŭny, ja nie zdolny ciamić

Taho, što zvyš maja prynosić pamiać.

114

Niaŭžo, chvałoj tvajoju uviančany,

Atruty carskaj — lostak — vypiŭ ja?

Ci čaraŭnictva talent nadzvyčajny

Dała na dolu mnie luboŭ maja?

Dakul siahnuć jaho pramiennie moža,

Stvaraje jon uzory pieknaty.

Z istot pačvarnych anhiełaŭ pryhožych

Stvaryć jon moža — hetakich, jak ty.

Praŭdziva pieršaja pryčyna — lostki,

I rozum prahna trunak hety pje.

A vočy kielich nalivajuć porstka —

Jamu da smaku i samim sabie.

Kali atruta — los daruje hrech im,

Pakaštavać — im daviałosia pieršym.

115

Chłusiŭ ja u svaich raniejšych piesniach,

Što nielha mnie ciabie lubić macniej.

Nie viedaŭ ja, što połymia pradviesni

Mahło pasla hareć jašče zyrčej.

Kali hladžu ja na padziei času,

Dyk baču, što vypadkaŭ milijon

Razłučyć tych, chto b viek nie razłučaŭsia,

Niazłomny samy vykraslić zakon.

Na žal, spałochaŭšysia tych zdarenniaŭ,

Ja nie skazaŭ tady jak maje być:

Sumniennie mnie nie pryniasie zbaviennia,

A ja lublu, jak nielha bolš lubić.

Luboŭ — dzicia. Dadać by varta toje:

Jana rascie, jak i usio žyvoje.

116

Nie budziem škodzić złucy sercaŭ dvuch;

Luboŭ luboŭju zvacca nie pavinna,

Kali jana mianiajecca ad skruch

Abo ŭ jakuju čornuju hadzinu.

Luboŭ — majak u časie navalnic,

Jana, jak zorka, z ciomnaj chmary hlanie

I karablu z hrymot i bliskavic

Pakaža šlach nadziejny ŭ akijanie.

Luboŭ nie mierycca na tydni, dni,

Jana biaskonca, jak žyccio na sviecie,

Choć moža čas ružovyja ahni

Zhasić na joj, jak na ružovym cviecie.

Jak chto b niapraŭdu słoŭ maich davioŭ,

Dyk nie isnuje, značycca, j luboŭ.

117

Abvinavać mianie va ŭsich hrachach,

Kali takoje maješ ty žadannie, —

Što stanaviŭsia na haniebny šlach,

Nie prasłaŭlaŭ ja našaha kachannia;

Što dałučaŭsia da takich siabroŭ,

Jakija z dobrym słovam nieznajomy,

I što pa voli čatyroch viatroŭ

Na vietraziach usich išoŭ ad domu.

Kab hrech moj ciažki staŭ jašče ciažej,

Maju svavolu kiń na tyja šali.

Hlań strohim pohladam tvaich vačej,

Aby na smierć mianie nie pakarali.

Pierakanacca tolki mieŭ na mecie,

Jakuju moc kachannie maje ŭ sviecie.