Выбери любимый жанр

Вы читаете книгу


Hitchcock Alfred - Tajemnica Magicznego Kregu Tajemnica Magicznego Kregu

Выбрать книгу по жанру

Фантастика и фэнтези

Детективы и триллеры

Проза

Любовные романы

Приключения

Детские

Поэзия и драматургия

Старинная литература

Научно-образовательная

Компьютеры и интернет

Справочная литература

Документальная литература

Религия и духовность

Юмор

Дом и семья

Деловая литература

Жанр не определен

Техника

Прочее

Драматургия

Фольклор

Военное дело

Последние комментарии
оксана2018-11-27
Вообще, я больше люблю новинки литератур
К книге
Professor2018-11-27
Очень понравилась книга. Рекомендую!
К книге
Vera.Li2016-02-21
Миленько и простенько, без всяких интриг
К книге
ст.ст.2018-05-15
 И что это было?
К книге
Наталья222018-11-27
Сюжет захватывающий. Все-таки читать кни
К книге

Tajemnica Magicznego Kregu - Hitchcock Alfred - Страница 19


19
Изменить размер шрифта:

Rozdzial 18. Poszukiwanie

Dochodzila czwarta, kiedy detektywi wjechali winda do mieszkania Beefy'ego. Mlody wydawca chodzil po pokoju tam i z powrotem, pograzony w myslach.

– Jak ci sie udal obiad? – zapytal go Bob wesolo.

– Sam obiad swietnie, rozmowa o interesach – fatalnie. Postawilem Grayowi najbardziej kosztowny obiad, jaki oferuje ta pozlacana jadlodajnia, a takze dwa martini. Zjadl wszystko i wypil i kiedy zaczal blyszczec jak neon, zdecydowalem, ze jest gotow. Powiedzialem mu zla nowine o rekopisie panny Bainbridge. Nie od razu to do niego dotarlo. Mowil o Jeffersonie Longu. Jakich doznal emocji, ze to wlasnie jego telewizja przyslala dla przeprowadzenia wywiadu z panna Bainbridge po kradziezy filmow. A Madeline Bainbridge nie mogla sie z Longiem zobaczyc. Naprawde go to bawilo. Nie lubil Longa. Domyslam sie, ze w czasach, gdy byl szoferem, byl traktowany przez Longa z gory.

– To interesujace – powiedzial Jupiter.

– Poczekaj, bedzie cos bardziej interesujacego. Kiedy Gray wreszcie zrozumial, ze wspomnienia Bainbridge przepadly, siedzial przez moment jak wypchana sowa i mrugal oczami. Potem oswiadczyl, ze to wielka szkoda, ale nie tak straszna, jak mi sie wydaje. Powiedzial, ze byc moze Madeline Bainbridge zechce napisac wspomnienia jeszcze raz od nowa… jesli zaplace zaliczke dwukrotnie wyzsza niz uzgodniona w podpisanej przez nia umowie.

Beefy zadygotal i zlapal sie za glowe.

– Zupelne pieklo! Musze rozkrecic na nowo Amigos Press. Musze wynajac lokal, zebrac zaloge i wziac sie do pracy. Do tego wszystkiego potrzebuje pieniedzy, a bez wuja Willa nie mam grosza. Zaklad ubezpieczeniowy na pewno nic nie wyplaci, skoro wuj sam podpalil swoje wydawnictwo. I teraz Gray mi mowi, ze musze mu zaplacic podwojna zaliczke! Mam tylko nadzieje, ze ten kosztowny obiad nie byl kompletna strata czasu. – Spojrzal na chlopcow. – Czy udalo wam sie porozmawiac z panna Bainbridge?

– No pewnie! W drodze tutaj, w autobusie, Bob napisal relacje ze spotkania.

Bob z usmiechem wyjal notes i odczytal krotkie podsumowanie wizyty u Madeline Bainbridge. Gdy skonczyl, Beefy usmiechnal sie szeroko.

– Jestem uratowany! – wykrzyknal. – Nie jestem winien zadnej zaliczki!

– Nie, nie jestes – powiedzial Jupe. – Odkrylismy takze, ze podobnie jak Thomas, Gray rowniez jada w restauracji “Jawa”. Mogl wiec dostarczyc Thomasowi informacji o filmach i moze byc wmieszany takze w to przestepstwo.

– Mogl tez podrzucic urzadzenie zapalajace w Amigos Press – dodal Beefy. – Mial te sama sposobnosc, co Thomas. Co za ulga! Trzeba oczywiscie to wszystko udowodnic. Na slowo nikt nam nie uwierzy. Czy jest jakis sposob, zeby obarczyc Graya odpowiedzialnoscia za pozar i oczyscic z zarzutow wuja Willa? Czy podpalacz nie musial, na przyklad, kupic magnezu?

– Z cala pewnoscia musial go skads wziac – odpowiedzial Jupe pogodnie. – Beefy, czy mozemy przeszukac twoje mieszkanie?

– Przeszukac? Po co?

– Moze znajdziemy magnez.

– Chyba zartujesz, Jupe! Niemozliwe, zebys naprawde wierzyl, ze wuj wywolal pozar. Posluchaj, wiem, ze wuj nie jest najmilszym czlowiekiem na swiecie, ale to nie kryminalista. Czy mozesz go sobie wyobrazic, jak czai sie gdzies w kacie, majstruje urzadzenie, ktore wlaczy sie o szostej i podpali wydawnictwo? To do niego nie pasuje.

– Wiesz… – Jupe stal bez ruchu z przekrzywiona glowa, jakby wsluchiwal sie w cos, czego pozostali nie mogli uslyszec -…od poczatku bylo w tej sprawie cos, co mi nie dawalo spokoju. Cos, co przeoczylem. Wiem wreszcie, co to jest. Patrzylem na to i nie widzialem. Wtedy nie widzialem. Prawde mowiac, przeoczylem dwie rzeczy. W razie potrzeby, mozemy to sprawdzic. Tam bedzie dowod. Wiem, ze bedzie.

– Jupe doznaje jednego ze swych objawien – wyjasnil Pete, ubawiony wyrazem twarzy Beefy'ego.

– Wszystko bedzie dobrze – zapewnil mlodego wydawce Bob. – Jupe ma pamiec fotograficzna i wlasnie przypomnial sobie cos, co widzial lub slyszal. Mozesz isc o zaklad, ze przypomnial sobie to dokladnie.

– Teraz chcialbym przeszukac twoje mieszkanie – powiedzial wreszcie Jupe. – Chcialbym zaczac od pokoju twego wuja.

– Dobrze… jesli to moze w czyms pomoc – zgodzil sie Beefy.

Zaprowadzil chlopcow do duzej sypialni w poludniowej czesci mieszkania.

Jupe poszedl prosto do szafy z przesuwanymi drzwiami, ktora zajmowala niemal cala jedna sciane pokoju. Odsunal drzwi i chlopcom ukazal sie rzad dobrze skrojonych marynarek oraz stojak z wyczyszczonymi do polysku butami.

Jupe wzial sie do przetrzasania kieszeni marynarek. Robil to szybko. Po paru minutach wyciagnal skrawek metalu z kieszeni bezowej, flanelowej marynarki.

– No i prosze! – powiedzial.

– Nie mow mi, ze to magnez! – wykrzyknal Beefy.

– Jestem pewien, ze potwierdza to w kazdym laboratorium – odparl Jupe. – Teraz jestem absolutnie przekonany, ze twoj wuj nie podpalil wydawnictwa. Wpadl po prostu w panike i uciekl. Gdyby byl winien, zabralby magnez ze soba.

Odezwal sie stojacy na nocnym stoliku telefon.

– Odbierzesz? – zapytal Beefy'ego Jupe. Glos brzmial mu niemal radosnie. – Zostawilem ten numer telefonu Madeline Bainbridge. Prosilem, zeby dala mi znac tutaj lub do Kwatery Glownej w Rocky Beach w razie, gdyby Gray zrobil cos niecodziennego. To moze byc ona.

Beefy podniosl sluchawke.

– Halo – sluchal chwile, po czym wreczyl sluchawke Jupe'owi. – To Madeline Bainbridge. Chce rozmawiac z toba.

Rozdzial 19. Zastawianie pulapki

Jupiter z usmiechem sluchal glosu Madeline Bainbridge.

– Swietnie, prosze pani – powiedzial w koncu. – Mialem nadzieje, ze cos takiego zajdzie. Jesli Gray przygotuje pani cos do jedzenia lub picia, prosze tylko udawac, ze pani to wypila. Prosze tez ostrzec panne Adams. Obie panie musicie byc w pogotowiu, kiedy przyjdzie gosc Graya. Oczywiscie, musicie udawac uspione. Mysle, ze zdolamy rozwiazac cala serie przestepstw i zdobyc dowod, ktory zadowoli policje. Ale powinna tam byc jeszcze jedna osoba. Mianowicie Jefferson Long.

Ze sluchawek poplynal szmer glosu, ale pozostali w pokoju nie mogli doslyszec slow. Jupe skinal glowa.

– Nie, to nie bedzie trudne. Moze pani znalezc Longa poprzez firme Wideo. Dla nich opracowuje swoja serie programow telewizyjnych. Prosze mu powiedziec, ze pisze pani o nim w swoich wspomnieniach i chce sie upewnic co do niektorych spraw. Prosze dodac, ze chodzi o fakty, ktore chce pani z nim omowic, bo byloby pani przykro, gdyby miala go pani wprawic w zaklopotanie przed jego publicznoscia. To wystarczy, zeby przybiegl w te pedy. Prosze mu powiedziec, zeby byl u pani o dziesiatej.

Jupe sluchal, po czym skinal glowa z usmiechem.

– Swietnie. Bedziemy. Prosze dopilnowac, zeby pies byl zamkniety – powiedzial i odlozyl sluchawke.

– Madeline Bainbridge uslyszala, jak Gray telefonowal do kogos o imieniu Charlie. Powiedzial, ze ma dla niego pieniadze, i kazal mu przyjsc dzis wieczor.

– Charles Goodfellow! – wykrzyknal Pete.

– Charles Goodfellow! – przytaknal Jupiter. – Jesli pannie Bainbridge uda sie sciagnac na miejsce jeszcze i Jeffersona Longa, powinnismy rozwiazac wszystkie zagadki za jednym zamachem. Mysle, ze spotkanie Longa, Graya i Goodfellowa razem bedzie przygoda wielce interesujaca. Kto idzie ze mna?

– Zartujesz! – zawolal Pete. – Nie przepuscilbym tego!

– Mam, nadzieje, ze jestem zaproszony – powiedzial Beefy.

– Oczywiscie – odparl Jupiter. – Sadze, ze nalezaloby zabrac takze twego wuja. Wiele ostatnio przeszedl i dobrze mu zrobi bycie swiadkiem rozwiazania calej sprawy.

– Swietnie, tylko jak go znalezc? – zapytal Beefy.

– Gdzie twoj wuj zazwyczaj kupuje cygara?

– Co?

– Wczoraj rano zabraklo mu cygar – przypomnial Jupe. – Jak zauwazylem, pan Tremayne pali drogie i wyszukane cygara, prawda?